niedziela, 31 stycznia 2016

Wrota Anglii


We wrześniu 2014 roku, wspólnie ze słuchaczami lektoratu języka angielskiego, uczestniczyłam w interesującej wycieczce autokarowej do Anglii i Szkocji.

Fotorelacja z tej podróży, pomoże nam zachować w pamięci to wszystko co mogliśmy wspólnie przeżyć i podziwiać - ja i inni uczestnicy tej ciekawej wyprawy.

Między Dover a Calais i Dunkierką działa przeprawa promowa przez Kanał La Manche. Wybraliśmy tę właśnie drogę w celu przemieszczenia się na Wyspy Brytyjskie.

Dover, nazywane jest bramą Anglii. 
Słynie z kredowych, białych klifów, które przy dobrej pogodzie można podziwiać z promu płynącego na Wyspy Brytyjskie. Pogoda była OK, klify ukazały się nam w całej krasie .... zresztą zdjęcia mówią same za siebie :)












September 20th -first day of our trip by Germany, Holland and Belgium
to England and Scotland.

We started in the very early morning (for me too early!) about 5am. Whole, whole day we spent in a bus (with some short stops), but we understand -it`s a very long distance from Poznan to Brussels, almost about 1000 km! The weather was nice, sun was shining, our bus drivers going gently but fast. Unfortunately, we didn`t have enough time to visit this interesting city -it was only a short walk to see a beautiful Old Market with some famous buildings like a "Swan House” where in 1876 two gentlemen Marks and Engels wrote Communist Manifest. Also a "House of Bread"(Dom Chleba, albo Dom Króla),where today is a big City Museum in renovation now. The Old city is always very crowded, with hundreds of tourists. Some of them are buying famous Belgian chocolate, other Brussels laces, but almost everybody is drinking a beer! Belgian beer! At last we went to the place, where everybody took a picture with "Manneken Pis"- a landmark, small bronze sculpture, depicting a naked little boy urinating into a fountain`s basin. Then we had to go back to the bus passing by the fantastic St. Michael and Godula cathedral building. It was a very late evening when we reached the Ibis Budget hotel, where we slept only one night.


Autor tekstu: pani Monika Labacka




Wrzesień 20-tego – pierwszy dzień naszej wyprawy przez Niemcy, Holandię I Belgię do Anglii I Szkocji.                                                                                
Wyruszyliśmy bardzo wcześnie  ( dla mnie za wcześnie) około 5 rano. Cały dzień spędziliśmy w autobusie ( z kilkoma małymi przystankami ), ale rozumieliśmy, że  jest to bardzo długa odległość z Poznania do Brukseli, prawie 1000 km! Pogoda była przyjemna, słońce świeciło, nasi kierowcy prowadzili  ostrożnie, ale szybko.

Niestety nie mieliśmy dość czasu na zwiedzenie tego interesującego miasta – był to tylko krótki spacer, aby zobaczyć  piękny Stary Rynek z kilkoma znanymi budynkami jak Dom Pod Łabędziem, gdzie w 1876 roku dwóch dżentelmenów Marks I Engels napisali Manifest Komunistyczny. Ponadto Dom Chleba, albo Dom Króla, gdzie dzisiaj jest duże Muzeum Miasta, obecnie w renowacji.

Stare Miasto jest także  bardzo zatłoczone, z setkami turystów. Niektórzy z nich  kupują znaną belgijską czekoladę, inni brukselskie koronki, ale prawie wszyscy piją piwo. Belgijskie piwo! W końcu poszliśmy  na miejsce, gdzie wszyscy robili zdjęcia z  “Mannekin Pis” charakterystyczną figurką z brązu przedstawiającą nagiego chłopczyka siusiającego do fontanny. Potem wróciliśmy do autobusu, przechodząc  obok fantastycznego budynku katedry Św. Michała I Goduli.

Był bardzo późny wieczór, gdy dotarliśmy do hotelu Ibis Budget, gdzie spaliśmy tylko jedną noc.





Przeprawa promowa z Calais do Dover




.

sobota, 30 stycznia 2016

Travel Journal Scotland 2014

Dziennik podróży powstał dzięki inicjatywie uczestników wycieczki do Anglii i Szkocji, która odbyła się we wrześniu 2014 roku. 
Autorzy tekstów, słuchacze lektoratu języka angielskiego na ATW, zanotowali swoje indywidualne odczucia, spostrzeżenia i refleksje z podróży w języku angielskim.

Pod każdym angielskim tekstem można przeczytać polskie tłumaczenie.

 
  
DAY 1


September 20th 
- first day of our trip by Germany, Holland and Belgium to England  and Scotland. 

We started in the very early morning (for me too early!) about 5am. Whole, whole day we spent in a bus (with some short stops), but we understand -it`s a very long distance from Poznan to Brussels, almost about 1000 km! The weather was nice, sun was shining, our bus drivers going gently but fast. Unfortunately, we didn`t have enough time to visit this interesting city -it was only a short walk to see a beautiful Old Market with some famous buildings like a "Swan House” where in 1876 two gentlemen Marks and Engels wrote Communist Manifest. Also a "House of Bread"(Dom Chleba, albo Dom Króla),where today is a big City Museum in renovation now. The Old city is always very crowded, with hundreds of tourists. Some of them are buying famous Belgian chocolate, other Brussels laces, but almost everybody is drinking a beer! Belgian beer! At last we went to the place, where everybody took a picture with "Manneken Pis"- a landmark, small bronze sculpture, depicting a naked little boy urinating into a fountain`s basin. Then we had to go back to the bus passing by the fantastic  St. Michael and Godula cathedral building. It was a very late evening when we reached the Ibis Budget hotel, where we slept only one night.


Autor tekstu: pani Monika Labacka


Wrzesień 20-tego 
– pierwszy dzień naszej wyprawy przez Niemcy, Holandię I Belgię do Anglii I Szkocji. 
   Wyruszyliśmy bardzo wcześnie  ( dla mnie za wcześnie) około 5 rano. Cały dzień spędziliśmy w autobusie ( z kilkoma małymi przystankami ), ale rozumieliśmy, że  jest to bardzo długa odległość z Poznania do Brukseli, prawie 1000 km! Pogoda była przyjemna, słońce świeciło, nasi kierowcy prowadzili  ostrożnie, ale szybko.

Niestety nie mieliśmy dość czasu na zwiedzenie tego interesującego miasta – był to tylko krótki spacer, aby zobaczyć  piękny Stary Rynek z kilkoma znanymi budynkami jak Dom Pod Łabędziem, gdzie w 1876 roku dwóch dżentelmenów Marks I Engels napisali Manifest Komunistyczny. Ponadto Dom Chleba, albo Dom Króla, gdzie dzisiaj jest duże Muzeum Miasta, obecnie w renowacji.

Stare Miasto jest także  bardzo zatłoczone, z setkami turystów. Niektórzy z nich  kupują znaną belgijską czekoladę, inni brukselskie koronki, ale prawie wszyscy piją piwo. Belgijskie piwo! W końcu poszliśmy  na miejsce, gdzie wszyscy robili zdjęcia z  “Mannekin Pis” charakterystyczną figurką z brązu przedstawiającą nagiego chłopczyka siusiającego do fontanny. Potem wróciliśmy do autobusu, przechodząc  obok fantastycznego budynku katedry Św. Michała I Goduli.

Był bardzo późny wieczór, gdy dotarliśmy do hotelu Ibis Budget, gdzie spaliśmy tylko jedną noc.


DAY 2



On the second day of our trip we left Brussels with some delay. We drove to Calais and there we got on the ferry. After two hours we were on the other side of the English Channel in Dover. We got on the bus and headed towards Leeds. The journey was long and quite tiring. The landscape outside the window was flat and monotonous.

In the evening we arrived at our hotel in Leeds. Our guide Darek waited for us and took us for an evening walk around the city.

Leeds is one of the biggest  and important cities in England. It was the city where the textile industry developed in the nineteenth century. Today many of these former industrial buildings are converted to bank offices, hotels and shopping malls.

Unfortunately , at this late hour everything was already closed.

We saw from the outside well-known for the city Corn Exchange and Kirgate Market.

I remember this short stay in Leeds  first of all by Millenium Square where there is a garden and monument dedicated to former President of South Africa Nelson Mandela.

Darek told us a funny story connected with this place. Well, Nelson Mandela visited Leeds in 2001. It was a big celebration, many people cheered in his honour. Mandela was touched by this reception and he said: I am very happy to be with you in … Liverpool.

We burst into laughter. The same reaction was in 2001 after Mandela's words.

Slowly we walked back to the hotel. Some of us even went up to the pub for a beer.


Autor tekstu: pani Dorota Sadecka




Drugiego dnia naszej wycieczki opuściliśmy Brukselę z pewnym opóźnieniem. Dojechaliśmy do Calais i tam wsiedliśmy na prom. Po dwóch godzinach byliśmy po drugiej stronie Kanału La Manche, w Dover. Wsiedliśmy do autokaru i udaliśmy się w kierunku Leeds. Podróż była długa i dość męcząca. Krajobraz za oknem był płaski i monotonny.

Wieczorem przybyliśmy do naszego hotelu w Leeds. Nasz przewodnik Darek czekał na nas i zabrał nas na wieczorny spacer po mieście.

Leeds jest jednym z większych i ważniejszych miast w Anglii. To było miasto, gdzie w XIX wieku rozwijał się przemysł tekstylny. Dzisiaj wiele z tych dawnych przemysłowych budynków jest przekształconych w siedziby banków, hotele i centra handlowe. Niestety o tej późnej porze wszystko było już zamknięte.

Zobaczyliśmy z zewnątrz dobrze znane w tym mieście Corn Exchange i Kirgate Market.

Pamiętam z tego krótkiego pobytu w Leeds przede wszystkim Millenium Square, gdzie znajduje się ogród i pomnik dedykowany byłemu prezydentowi RPA Nelsonowi Mandeli.

Darek opowiadał nam zabawną historię związaną z tym miejscem. Otóż Nelson Mandela odwiedził Leeds w 2001. To była wielka uroczystość, wiele ludzi wiwatowało na jego cześć. Mandela był poruszony tym przyjęciem i powiedział: Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem z wami w … Liverpoolu. Wybuchnęliśmy śmiechem. Ta sama reakcja była po słowach Mandeli w 2001.

Powoli wracaliśmy do hotelu. Niektórzy z nas jeszcze wstąpili do pubu na piwo.

DAY 3

In the morning, we left Leeds and went towards York.
York is a very beautiful old town. We enjoyed sightseeing medieval buildings, narrow walkways and felt unusual atmosphere of this town. In the evening we arrived in Edinburg, the capital of Scotland. We went to the city centre to see Edinburg by night. Then walking along Royal Mile we came to Edinburg Castle.

Autor tekstu: pani Leonarda Jankiewicz

Rano 22 września opuściliśmy Leeds I pojechaliśmy w kierunku Yorku.
York jest bardzo pięknym starym miasteczkiem. Cieszyliśmy się zwiedzaniem średniowiecznych budynków, wąskich pasaży I czuliśmy niezwykłą atmosferę tego małego miasta.
Wieczorem przybyliśmy do Edynburga, stolicy Szkocji. Poszliśmy do centrum miasta, aby zobaczyć Edynburg nocą. Potem spacerując wzdłuż  Królewskiej Mili doszliśmy do edynburskiego zamku.
 


 DAY 5

It was Wednesday, the fifth day of our journey. On our travel schedule we  had three places:
StirlingCastle,Rosslyn Chapel and Edynburgh Castle.

Stirling Castle
Stirling Castle located in Stirling, is one of the largest and most important  castles in Scotland.
Most of principal buildings of the Castle date from 15th and 16th centuries. A few structures of the 15th century remain, while the outer  date the early 18th century.
We could see  the Castle inside with  historic displays - a recreation of the 16 th century kitchens with sensory and interactive exhibits.
Stirling Castle played  also an important role in the life of Mary Queen of Scots. She spent her  childhood in the Castle and Mary s coronation took place in the Chapel Royal in 1543.

Rosslyn
A very important place is also Rosslyn Chapel, which was founded in 1446 by Sir William St Clairs.
The Chapel took forty years to build. The beauty of its setting and the mysterious symbolism of its stonework have attracted, inspired and intrigued artists and visitors ever since.
This Chapel is also called Cathedral of Code as Don Brawn wrote about this Chapel in his book  "The Da Vinci Code"

Edinburgh
Edinburg Castle is most famous of Scottish castles. The oldest building in the Castle was built by King David in 12th Century and dedicated to his mother Margerita (Margaret?). She was created a saint and up to these days is the patron of Scotland.
The Great Hall was erected by James IV around 1510 the Half Moon Battery by the Regent Morton in the late 16th century, and the Scottish National War Memorial after First World War.
In the Castel there are insignia (crown jewels), and a coronation stone which is 700 years old.

The street Royal Mile joins  Edinburgh Castle and Palace of Holyroodhouse.
This  Palace is the Queen’s official Residence in Scotland.
On both sides of the Royal Mail  we could see a lot of interesting places, old houses and churches, for example St Giles Cathedral.
Now Edinburgh is the capital city of Scotland in which 480 000 people live.
 


Autorki tekstu: panie Teresa Mieszkowska i Jadwiga Strybe


 To była środa, piąty dzień naszej podróży. W harmonogramie naszej wędrówki mieliśmy trzy miejsca: Zamek Stirling, Kaplicę Rosslyn i Zamek Edynburg.

Zamek Stirling
Zamek Stirling usytuowany w miejscowości Stirling jest jednym z największych i najważniejszych zamków w Szkocji. Większość głównych budynków zamku pochodzi z XV i XVI wieku. Zachowało się kilka  konstrukcji z XV wieku , podczas gdy  ich wygląd zewnętrzny datuje się na początek XVIII wieku.
Mogliśmy zobaczyć zamek wewnątrz z historycznymi prezentacjami – zabawą w XVI wiecznej kuchni z dotykowymi i interaktywnymi eksponatami.
Zamek Strirling odgrywał także ważną rolę w życiu Marii, królowej Szkotów. Spędziła ona dzieciństwo w Zamku, a koronacja Marii miała miejsce w kaplicy królewskiej w roku 1543.

Rosslyn
Bardzo ważnym miejsce jest także Kapica Rosslyn, która została założona w 1446 roku przez Sir Williama StClairs.
Budowa kaplicy zajęła czterdzieści lat. Piękno jej położenia i tajemniczy symbolizm  jej kamiennych murów przyciąga, inspiruje i intryguje artystów i zwiedzających do tej pory.
Kapica zwana jest także Katedrą Kodów, kiedy to Dan Brown napisał o tej Kaplicy w  swojej książce „Kod Da Vinci”

Edinburgh
Zamek Edynburg jest najbardziej znanym ze szkockich zamków. Najstarszy budynek w zamku został zbudowany przez króla Dawida w XII wieku i ofiarowany jego matce Małgorzacie. Była ona uznana za świętą i do dzisiaj jest patronką Szkocji.
Sala Wielka została wzniesiona przez Jakuba IV około 1510 roku, The Half Moon Battery przez Regenta Mortona w końcu XVI wieku, a Narodowy, Szkocki Pomnik Poległych po Pierwszej Wojnie Światowej.
W zamku znajdują się insygnia /klejnoty królewskie/ i kamień koronacyjny, który ma 700 lat.
Ulica Royal Mile łączy Zamek Edynburg z Pałacem Hollyroodhouse. Ten pałac jest oficjalną siedzibą królowej w Szkocji.
Po obu stronach Royal Mile możemy zobaczyć wiele interesujących miejsc, starych domów i kościołów, np. katedrę św. Egidiusza.
Teraz Edynburg jest miastem stołecznym Szkocji, w którym mieszka 480 tysięcy ludzi.


DAY 6

We left Ibis Budget hotel in Edinburgh at about 8.30 am.
The first short stop we had in the Museum in Glasgow. There we could see the natural size of an elephant and other animals and the figure of Elvis Presley.
We didn’t have a lot of time for touring the city, so we could see the Glasgow only from the windows of our bus ( “city sightseeing”).
At about 15.30 we arrived in our hotel in Liverpool.
After a short rest we met to explore the city.
First we went to the “The Beatles Story” museum, which is located in one of the buildings of Albert Dock- the main tourist attraction of the city.
In the Museum we saw many pictures and things from the Beatles life. There we felt the atmosphere of the sixties, when the  Beatles began to play and we could hear the beautiful hits of this famous band.
After leaving the Museum on the opposite side of the street we could see The Liverpool Big Wheel, similar but smaller than the London Eye in London.
It offers spectacular panoramic views of the city, including the River Mersey.
Then we went along the cost and the Albert Dock buildings. Here among others Merseyside Maritime Museum and Tate Liverpool - one of the most visited galleries outside London are located.
Near the port on the river Mersey we saw three majestic buildings: The Royal Liver Buildings, with two mythical birds ( we could see these birds from the windows of our room), the Cunard Building and The Port of Liverpool.
Then we wandered through the streets of Liverpool.
On Mathew Street No 10 we saw the famous Cavern Pub. This is the place where the famous band The Beatles played first concerts. It is a cult place in Liverpool.
Then we had free time. We went for lunch, shopping or walking.
The weather was nice, so many participants of  our tour  went again to the Cavern Pub. It was crowded and loud - young musicians were playing their  concert. The atmosphere  was unique.
Our hotel “Travelodge” was located in the center of the city and was very pleasant place.
Before I came to Liverpool I thought that it is a grey and sad port town. I was very surprised to see that this city has a very nice atmosphere.
It was a very pleasant day of our tour


Autor tekstu: pani Zofia Jaskuła

Opuściliśmy hotel Ibis Budget w Edynburgu około 8.30 rano.
Pierwszy krótki postój mieliśmy w Muzeum w Glasgow. Mogliśmy tam zobaczyć naturalnej wielkości słonia i inne zwierzęta oraz figurę Elvisa Presleya. Nie mieliśmy  dużo czasu na objazd miasta, więc mogliśmy tylko zobaczyć Glasgow z okien naszego autobusu. / „zwiedzanie miasta” /
Około 15.30 przybyliśmy do naszego hotelu w Liverpoolu.
Po krótkim odpoczynku spotkaliśmy się, aby zwiedzić miasto. Na początku poszliśmy do muzeum „Historii Beatlesów”, które jest usytuowane w jednym z budynków na Albert Dock – główna atrakcja miasta.
W muzeum zobaczyliśmy wiele zdjęć i rzeczy z życia Beatlesów. Poczuliśmy tam atmosferę lat sześćdziesiątych, kiedy Beatlesi zaczynali grać i mogliśmy słuchać pięknych przebojów tego słynnego zespołu.
Po opuszczeniu muzeum, po przeciwnej stronie ulicy mogliśmy zobaczyć Wielkie Koło Liverpoolu, podobne, lecz mniejsze niż Londyńskie Oko w Londynie. Oferuje ono spektakularny widok na miasto, w tym na rzekę Mersey.
Potem poszliśmy wzdłuż wybrzeża i budynków na Albert Dock. Tutaj między innymi usytuowane są Muzeum Morskie Merseyside i Tate Liverpool – jedne z najczęściej odwiedzanych galerii poza Londynem.
Niedaleko portu na rzece Mersey widzieliśmy trzy majestatyczne budynki:  The RoyalLiverBuildings z dwoma mitycznymi ptakami / mogliśmy zobaczyć te ptaki z okien naszego pokoju /, The CunardBuilding i Port Liverpoolu.
Potem spacerowaliśmy ulicami Liverpoolu. Na ulicy Mathew nr 10 widzieliśmy sławny Cavern Pub. To jest miejsce, gdzie słynny zespół The Beatles grał pierwsze koncerty. Jest to kultowe miejsce w Liverpoolu.
Potem mieliśmy czas wolny. Poszliśmy na lunch, na zakupy albo na przechadzkę.
Pogoda była piękna, więc wielu uczestników naszej wycieczki poszło jeszcze raz do Cavern Pub. Był on zatłoczony i głośny – młodzi muzycy grali swój koncert. Atmosfera była wyjątkowa.
Nasz hotel „Travelodge” był położony w centrum miasta i było to bardzo przyjemne miejsce.
Przed przyjazdem do Liverpoolu myślałam, że jest to szare i smutne miasto portowe. Byłam bardzo zaskoczona gdy zobaczyłam, że to miasto ma bardzo przyjemną atmosferę.
To był bardzo miły dzień naszej podróży.


DAY 7


If today is Friday, we are in Warwick. It’s a very old and interesting town. This year it celebrates 1100 anniversary of foundation. There are very interesting half-timbered houses (domyszachulcowe) and many monuments. We divided the group into two parts. First part went to the Castle and the other went for a walk around the town. I was in the second group. We saw old streets with historic buildings, collegiate church of St Mary, two old gates and Lord Leycester Hospital – it is a timber framed building near the west gate. We were in a beautiful garden at the foot of the castle. There was a fascinating view of the castle there. After the walk we had lunch in a typical Scottish restaurant and we returned to the coach to continue our journey.

Autor tekstu: pani Wanda Rymar


Jeśli dziś jest piątek, jesteśmy w Warwick. To bardzo stare i ciekawe miasto. W tym roku obchodzi 1100 rocznicę założenia. Są tam bardzo ciekawe domy szachulcowe i wiele zabytków Podzieliliśmy grupę na dwie części. Jedna grupa poszła do zamku a druga na spacer po mieście. Ja byłam w drugiej grupie. Widzieliśmy stare ulice z zabytkowymi budynkami, kościół kolegiacki Św. Marii dwie stare bramy i szpital lorda Leycester – szachulcowy budynek niedaleko bramy zachodniej. Byliśmy  w przepięknym ogrodzie u podnóża zamku Po spacerze zjedliśmy obiad w typowej szkockiej restauracji i wróciliśmy do autokaru kontynuować naszą podróż.



Tłumaczyła na język polski - pani Dorota Sadecka
  


piątek, 29 stycznia 2016

Travel Journal Scotland - DAY 4

Kilka wspomnień z wycieczki do Szkocji Pawła Siwaka






SEPTEMBER 23rd, DAY 4

Some remembrance of an excursion to Scotland. Paweł Siwak


September 23rd, Tuesday, was the fourth day of our bus excursion aimed at Scotland. Yesterday, taking a walk over Edinburg, we already experienced our first contact with Scotland. But this day was exceptional; gave us an opportunity to touch a real heart of country and people of Scotland, and recall fascinating events from its history.

            We drove over the whole distance from Edinburgh up to Fort William and then to Fort Augustus at the famous Loch Ness Lake.  The first striking impression was unforgettable -- beautiful, slightly crude landscapes full of green hills, precipitous mountains and clear but dark, mysterious lakes. Undoubtedly they shaped the hard characters and friendly hearts of residents of that land, Highlanders, widely well known for their bravery.

            Our trip followed mostly the Caledonian Canal that goes over about 100 km from the Scottish west coast near Fort William up to the east coast at Inverness. The Canal itself connects some picturesque rivers and lakes including the Loch Ness. These beauties are located along green valleys, called in Gaelic – old Scottish language – the Great Glen. There is a specific place in this valley, known for a heinous crime committed in the past, in February 1962. At that time in Glen Coe a massacre took place; thirty eight members of MacDonald’s Clan were killed by the guests from Campbell Clan who had accepted their hospitality. Many others, being prosecuted, died of exposure in this cold time. This is why the Glen Coe valley is often called Glen of Weeping. Our exceptional Gide, Darek, introduced us to many details of that story, so we were well prepared at our short stay in Glencoe Visiting Centre. I was touched here by historic events that took place nearby, and by beautiful scenery seen from accessible special view point. I found here also a nice exposition of works of Scottish painter Hamish MacDonald. His paintings are full of colours, optimistic and giving some sort of trust, especially when comparing their mood with surrounding raw beauty of the land of Highlanders. Also the gift shop was, I think, interesting for many of us. I, personally, stared at cute small statues of shaggy bulls, the symbols of Scottish cattle, unfortunately priced over my limits.

            Going further to Fort Augustus, near Fort William, we passed by another historic monument. We saw from the bus a memorial devoted to commandos and soldiers of special forces trained in Scotland during the time of World War II as shock troops against Nazis. Fortunately, the photos taken during a movement appeared to be clear and form nice remembrance of Polish famous troops called Cichociemni. We had also two nice bus stops with a fine possibility of taking unforgettable photos of Scottish landscape. The second one was also in a beautiful mountain scenery but enriched by genuine Scottish piper dressed in traditional, colourful outfit, of course with the famous intriguing kilt at front. All of us were excited, and waited impatiently for their turn to have a photo with him. And imagine, all the time he was playing tirelessly and loudly his pipes and drums. It was really fascinating, however, for me not too much melodious. Unfortunately, national Scottish music doesn’t remind soft, lyric ballads.









Possibly, the most interesting part of our trip that day was Fort Augustus. We were a little bit in a hurry, having appointment on early afternoon in whiskey distillery, back in Fort William. We had only  time to take a short walk around the floodgate of Caledonian Canal in the village and also to go at the shore of the famous Loch Ness Lake. This tranquil place was the perfect one for relax and a moment of reflection. The pictures that I took there are very nice, but unfortunately I was not lucky enough to catch that mysterious monster which has his habitat here. So, I can’t say I saw the Loch Ness Monster. Some people say they were lucky.

            The last meaningful place which we visited was a whiskey distillery. The AKME choose for this visit the distillery in Fort William at the base of mountain Ben Nevis, which is the highest one in Great Britain. The distillery has a long tradition; was founded almost 190 years ago, by the Scotchman Long John McDonald. Some time ago it was bought by a Japan Company, but retained its name Ben Nevis and still offers mainly high quality whiskey: Ben Nevis 10 Years Old and Ben Nevis 21 Years Old. We had a chance to take a quick tour over distillery during which we were introduced to some secrets of whiskey production. All explanation was given in English, but spoken by Scotchman. It was not easy to follow him, nevertheless we caught that all what one needs to start production is the barley and water. These have to be of superior quality if one expects the final product to be good enough. Sugar is not necessary, simply the barley contains it. There are also some crucial steps during production. The process starts with germination of barley, to intensify its sugar. This is called malt. Then wet barley or malt is dried up. Here the smoke of peat is used in various proportions to give whiskey its particular flavour. Next step is grinding, and the resulting grist mixed with hot water forms what is called a mash. After adding the yeast the fermentation begins, and then the mass is passed to distilling containers called still pots. They separate water and alcohol. And visually they are the most picturesque objects in distillery. Their sizes are determined by the law, but always are made of copper, and look like giant laboratory flasks or golden pipes shining and bright. Our speaker emphasized that there are three fractions of alcohol at this stage: the head, the heart and the tail. Of course the heart in the most valuable. At the end the heart-alcohol in proper proportions with water is kept in oak barrels. And there it must be cellared for at least three years. This is called ageing. After that the product can be put into bottles. Uff, the mysteries of some products are not easy to master. But in Scotland they possessed this art and produce fine whiskey. After degustation many of us decided to fix this opinion and bought some bottles of renowned Ben Nevis whiskey.

            In season Fort William is a vivid tourist centre, because there are many people interested in putting their foot on the top of Ben Nevis. Unexpectedly, this goal is hard and not for beginners in mountain excursions. We were not even able to check our possibilities, because suddenly heavy rain came, thus we sealed our bus and focused on our return ride to Edinburgh. All were satisfied, only some few murmured about the absence of blossoming Scottish moors.

Unforgettable day!


 


Tłumaczenie

Kilka wspomnień z wycieczki do Szkocji.

23 września, czwartek, był czwartym dniem naszej wycieczki, której celem była Szkocja. Wczoraj spacerując po Edynburgu doświadczyliśmy już naszego pierwszego kontaktu ze Szkocją. Ale ten dzień był niezwykły, dał nam okazję do zetknięcia się z prawdziwym sercem kraju i ze Szkotami oraz przypomnienia sobie fascynujących wydarzeń z ich historii.

Przejechaliśmy cały dystans z Edynburga aż do Fortu William i dalej do Fortu Augustus nad słynnym jeziorem Loch Ness. Pierwsze uderzające wrażenie było niezapomniane – piękne, nieco surowe krajobrazy pełne zielonych wzgórz, stromych gór i czystych lecz ciemnych, tajemniczych jezior. Niewątpliwie ukształtowały one twarde charaktery i przyjazne serca mieszkańców tej ziemi, Highlanderów, znanych szeroko z ich męstwa.

Nasza wycieczka podążała głównie za Kanałem Kaledońskim, który prowadzi przez około 100 km ze szkockiego, zachodniego wybrzeża niedaleko Fort-William aż na wschodnie wybrzeże w Inverness. Sam Kanał łączy kilka malowniczych rzek i jezior, w tym Loch Ness. Te cuda są usytuowane wzdłuż zielonych dolin nazywanych po gaelicku – starym szkockim języku – Great Glen (Wielka Zielona Dolina). W dolinie tej znajduje się szczególne miejsce znane z ohydnej zbrodni popełnionej w przeszłości, w lutym 1692 roku. W tamtym czasie w Glen Coe miała miejsce masakra; trzydziestu ośmiu członków rodu McDonalda zostało zamordowanych przez ludzi z klanu Campbell, którzy korzystali z ich gościnności. Wielu innych, ściganych, zmarło z wychłodzenia w tamten zimny czas. To dlatego dolina Glen Coe jest często zwana Doliną Łez. Nasz wyjątkowy przewodnik, Darek, wprowadził nas w wiele szczegółów tej historii, więc byliśmy dobrze przygotowani na nasz krótki postój w Centrum dla Zwiedzających w Glen Coe. Byłem poruszony tutaj historią wydarzeń, które miały miejsce nieopodal i piękną scenerią ogladaną ze specjalnie udostępnionego punktu widokowego. Znalazłem tutaj także fajną wystawę prac szkockiego malarza Hamisha McDonalda. Jego obrazy są pełne kolorów, optymizmu i dają pewien rodzaj wiary, szczególnie jeśli porówna się ich nastrój z otaczającym surowym pięknem ziemi Highlanderów. Był również sklep z upominkami, jak myślę, interesujący dla wielu z nas. Ja osobiście gapiłem się na śliczne figurki kosmatych byczków, symbole szkockiego bydła, niestety wycenione ponad mój limit.

Jadąc dalej do Fort Augustus, w pobliżu Fort William, przejeżdżaliśmy obok innego historycznego zabytku. Widzieliśmy z autobusu pomnik poświęcony komandosom i żołnierzom sił specjalnych szkolonych w Szkocji podczas II Wojny Światowej jako grupy uderzeniowe przeciwko nazistom. Na szczęście zdjęcia zrobione w ruchu okazały się wyraźne i stanowią miłe wspomnienie sławnych polskich oddziałów zwanych Cichociemnymi. Mieliśmy także dwa przyjemne postoje autobusu ze wspaniałą możliwością zrobienia niezapomnianych zdjęć szkockiego krajobrazu. Drugi postój był także w pięknej górskiej scenerii, ale wzbogaconej przez prawdziwego, szkockiego kobziarza, ubranego w tradycyjny, kolorowy strój, oczywiście ze słynnym, intrygującym kiltem z przodu. Wszyscy z nas byli podekscytowani i czekali niecierpliwie na swoją kolej, aby zrobić sobie z nim zdjęcie. I wyobraźcie sobie przez cały czas on grał niestrudzenie i głośno na swoich piszczałkach i bębnach. To było rzeczywiście fascynujące, chociaż dla mnie nie za bardzo melodyjne. Niestetym, szkocka muzyka narodowa nie przypomina łagodnych, lirycznych ballad.

Być może najciekawszą częścią naszej wycieczki tego dnia był Fort Augustus. Spieszyliśmy się trochę mając umówioną wizytę wczesnym popołudniem w destylarni whisky z powrotem w Fort William. Mieliśmy tylko czas, aby zrobić krótki spacer dookoła śluzy Kanału Kaledońskiego w miasteczku i także żeby pójść nad brzeg słynnego jeziora Loch Ness. To spokojne miejsce jest idealnym na chwilę relaksu i refleksji. Zdjęcia, które zrobiłem są bardzo ładne, ale niestety nie miałem dość szczęścia, żeby uchwycić tego tajemniczego potwora, który ma tam swoje siedlisko. Nie mogę więc powiedzieć, że widziałem Potwora z Loch Ness. Niektórzy ludzie mówią, że mieli to szczęście.

Ostatnim znaczącym miejscem, które zwiedzaliśmy była destylarnia whisky. Biuro AKME wybrało na tę wizytę destylarnię w Fort William u podnóża góry Ben Nevis, która jest najwyższą w Wielkiej Brytanii. Destylarnia ma długą tradycję; została założona prawie 190 lat temu przez Szkota Long John McDonald. Jakiś czas temu została kupiona przez firmę japońską, ale zachowała swoją nazwę Ben Nevis i nadal oferuje głównie whisky wysokiej jakości: Ben Nevis 10 Years Old i Ben Nevis 21 Years Old. Mieliśmy okazję zrobić szybką przechadzkę po destylarni, podczas której przedstawiono nam kilka sekretów produkcji whisky. Całe wyjaśnienie było podane po angielsku, ale wypowiadane przez Szkota. Nie było łatwo podążać za nim, jednakże chwytaliśmy, że wszystko co potrzeba do rozpoczęcia produkcji to jest jęczmień i woda. Te muszą być najwyższej jakości, jeżeli oczekuje się, że końcowy produkt będzie wystarczająco dobry. Cukier nie jest konieczny, po prostu jęczmień go zawiera. Jest także kilka istotnych kroków podczas produkcji. Proces rozpoczyna się kiełkowaniem jęczmienia, żeby wzbogacić go o cukier. Nazywane jest to słodem. Potem mokry jęczmień, czyli słód są suszone. Tutaj wykorzystuje się dym z torfu w różnych proporcjach, żeby nadać whisky jej specyficzny smak. Następnym etapem jest mielenie i w rezultacie przemiał przemieszany z gorącą wodą stanowi to co nazywa się zacierem. Po dodaniu drożdży zaczyna się fermentacja i wtedy masa przechodzi do zbiorników destylacyjnych zwanych kolumnami destylacyjnymi (still pots). Oddzielają one wodę od alkoholu. Wizualnie są one najbardziej malowniczymi obiektami w destylarni. Ich rozmiary są określane przez prawo, ale zawsze wykonane są z miedzi i wyglądają jak wielkie laboratoryjne kolby, lub złote fajki, lśniące i błyszczące. Nasz prelegent podkreślał, że są trzy frakcje alkoholu na tym etapie: głowa, serce i ogon. Oczywiście serce jest najcenniejsze. Na koniec to alkoholowe serce, mieszane z wodą w odpowiednich proporcjach jest umieszczane w dębowych beczkach. I musi leżakować przynajmniej trzy lata. Nazywa się to dojrzewaniem. Dopiero po tym produkt może być nalany do butelek. Uff! Tajemnice niektórych produktów nie są łatwe do opanowania. Ale w Szkocji posiedli tę sztukę i produkują świetną whisky. Po degustacji wielu z nas zdecydowało się umocnić w tej opinii i kupiło parę butelek sławnej whisky Ben Nevis.

W okresie sezonu Fort William jest ożywionym turystycznym centrum, ponieważ wielu ludzi zainteresowanych jest postawieniem swojej stopy na szczycie Ben Nevis. Nieoczekiwanie cel ten jest dość trudny i nie dla początkujących w wycieczkach górskich. My nie mogliśmy nawet sprawdzić naszych możliwości, ponieważ nagle przyszedł silny deszcz, tak więc zamknęliśmy się szczelnie w naszym autobusie i skoncentrowaliśmy się na powrotnej jeździe do Edynburga. Wszyscy byli usatysfakcjonowani, tylko kilku nielicznych mamrotało o braku kwitnących szkockich wrzosowisk.

Niezapomniany dzień!

Tłumaczenie: Paweł Siwak